Kilka dni temu była Ewangelia o bogatym człowieku, który pytał Jezusa co ma czynić aby uzyskać życie wieczne. Jezus odpowiedział mu, że ma przestrzegać przykazań. Gdy ów człowiek stwierdził, że je przestrzega to Jezus "przyjrzał się mu, umiłował i powiedział...". Później jest mowa o tym, że ma sprzedać wszystko co posiada i rozdać ubogim. I wiele osób skupia się na tym, że my też przywiązujemy się za bardzo do dóbr materialnych. A ja czytając tą Ewangelię zwróciłam uwagę na to wcześniejsze zdanie. W Biblii Tysiąclecia jest przetłumaczone nieco inaczej, więc wcześniej nie patrzyłam na niego pod tym kątem.
Jezus "przyjrzał się mu, umiłował i powiedział" co ma czynić. Przede wszystkim Jezus się mu przyjrzał. Czyli zobaczył go, musiał poświęcić chwilę żeby zobaczyć co on ma w sercu, co go trapi. Później Jezus go umiłował, a dla osób, które się kocha chce się jak najlepiej i zna się ich potrzeby. I wtedy dopiero powiedział mu co musi zrobić, żeby osiągnąć zbawienie.
I z nami też tak jest, że my pytamy Jezusa co mamy robić, on się nam przygląda, miłuje nas, a później odpowiada nam na nasze pytanie. I Jego odpowiedź jest konkretna, dopasowana do naszej sytuacji, jedyna i niepowtarzalna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz